niedziela, 29 września 2013

Moje blogi :)

Cześć. Mimo, że skończyłam tą historię chciałabym przedstawić Wam moje inne blogi. Mam nadzieję, ze takie złe nie są.
1. http://vanessaandlive.blogspot.com/
2. http://creatiom.blogspot.com/

sobota, 28 września 2013

Epilog

... I tak moje ukochane dzieci poznałam Waszego ojca.-poczułam, że w oczach pojawiaja mi sie łzy.
-Mamo! Mamo, a co było dalej??-dopytywał się Josh
-Na pewno chcecie wiedzieć? Jest już późno- próbowałam ich odwlec od tego pomysłu, a może lepiej, że będą znały historię taty? Tak, obiecałam mu to.
-Nie, nie chcemy, Opowiadaj-zachęciła mnie Caroline
-No dobrze. To było dwa lata po naszym ślubie. Tata chciał spełniać swoje marzenia. Pozwoliłam mu, bo sama je nadal spełniałam. Chciał pełnić służbę jako żołnierz. Zgodziłam się, bo nie na pierwszą próbę wystawił nas los. Po jakiś czasie wysłali go na służbę do Afganistanu. Nie mieliśmy jakieś wielkiej możliwości komunikacji, ale przetrwaliśmy.  Minęło pół roku, od jego wyjazdu. Przyjechał raz w odwiedziny do mnie, na tydzień. Miesiąc po wyjeździe zorientowałam się, że jestem w ciąży. Napisałam do niego o tym. Odpisał.... Napisał tylko, że mnie kocha, i choćby nie wrócił mam opowiedzieć Wam o nim. Jeżeliby nie wrócił, mam znaleźć sobie kogoś kogo pokocham. Dzień przed końcem swojej służby, zamachowiec wtargnął do budynku gdzie  mieszkali.... Zabili jego.. i kilka innych żołnierzy... Potem urodziliście się Wy. Obiecałam, że znajdę sobie kogoś innego, ale nie mogę... Wiecie dlaczego??? Bo za bardzo go kochałam, kocham i nadal będę kochać, by być z kimś innym..-czułam, że zaraz się rozpłacze przy dzieciach, nie mogę teraz zrobić. Muszą być silne tak jak ja przy innych.-Dobrze dzieci, idźcie już spać. Mamusia zaraz do was przyjdzie.
-Dobrze mamo. Paaa -powiedziały o udały się w stronę swoich pokoi. Po twarzy zaczęły mi spadać słone łzy. Podeszłam do kominka. Przystanęłam i patrzyłam na nasze wspólne zdjęcia. Jego uśmiech. Każde zdjęcie miało swoją historię. Wzięłam jedno z nich w ręce. Powoli usiadłam na dywanie i patrzyłam w przestrzeń czasu. Przywołałam do swoich myśli jego melodyjny śmiech. W pewnym momencie byłam przekonana, że jest tu ze mną.. a jednak tak nie było. Wytarłam łzy i z uśmiechem na ustach ruszyłam do dzieci. 

            Nie poddawaj się, bo zawsze masz kogoś do którego trzeba walczyć

piątek, 27 września 2013

Rozdział XIX(ostani)

Rozdział dedykowany Tynce! :** Pamiętaj, nie poddawaj się :)


Złapałam go za rękę i patrząc w jego cudne oczy powiedziałam..

-Tak, tak wyjdę za Ciebie.-powiedziałam do niego i uśmiechnęłam się na sama myśl bycia jego żoną. 
-Dziękuje Ci. Wiesz, że Cię kocham??-spytał
-Nigdy w to nie wątpiłam kochanie- powiedziałam, po czym jak nigdy nic udałam się do kuchni, gdzie nalałam sobie kieliszek wina. Po chwili przyszedł mój narzeczony, jak pięknie to brzmi. Muzyka do mych uszu.
-Pamiętasz jak pierwszy raz się pokłóciliśmy??-spytałam się, opierając głowę na jego ramieniu.
-Tak pamiętam- uśmiechnął się do mnie.
-Pamiętam tą kłótnie jakby wydarzyła się dzisiaj. Siedzieliśmy na tarasie mojego domu. Do okoła unosiła się lekka woń jaśminy z pobliskich drzew. Wiatru nie było wcale, cicho, można powiedzieć, że aż za cicho. Siedzieliśmy tak w ciszy, rozmyślając o swoich sprawach. Na pozór bardzo różnych acz kolwiek łączących nas razem. Słońce świeciło nam nie miłosiernie w oczy, a mimo to nadal wpatrywaliśmy się w swoje marzenia, przyszłość, przeszłość. Każdy we własnym świecie. Ni  zowąd  spytałeś się mnie czy zechciałabym założyć z Tobą rodzinę, Długo nie odpowiadałam. W końcu odparłam, że mamy jeszcze dużo życia przed sobą. Lepiej byśmy cieszyli się chwilą. Nie odpowiedziałeś, tylko wyszedłeś. Jedynie co zostało po Tobie to ciepłe miejsce oraz echo zamykanych z hukiem drzwi. Nie płakałam, a wiesz dlaczego? Bo ufałam Ci, wiedziałam, że jeżeli chcemy funkcjonować musimy trzymać się razem. Nie biegłam za Tobą, a wiesz dlaczego?? Bo za bardzo Cię kochałam, by Ci teraz przeszkadzać. Nie dzwoniłam, bo wiedziałam, że chcesz pobyć teraz sam, przemyśleć sprawy. 
  Przez kilka dni się nie odzywałeś, albo rzadko kiedy. Dni zamieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące. Mimo to, nie poddawałam się, bo za bardzo Cie kochałam, by odpuścić. Nadal byliśmy parą. Wiesz, dlaczego nie zostawiłam Cię, nie odpuściłam?? Dlatego, że wiedziałam iż los wystawił nas związek na próbę. Wiedziałam, że nie można się poddać, nie tak daleko jak zaszliśmy razem. Nie byliśmy wtedy jakoś długo, ale to prawdziwa miłość pokazała mi, że o nią trzeba walczyć, bo nie wystarczy zdobyć ją, trzeba o nią dbać, by nie zakurzyłam się jak figurka, stojąca w pokoju na komodzie. To była pierwsza próba z wielu, ale przetrwaliśmy, a teraz patrz gdzie doszliśmy.
-Zawsze Cie będę kochał, pamiętaj-powiedział do mnie szeptem, całując w usta.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I OTO OSTATNI ROZDZIAŁ KOCHANI! Mam nadzieję, że aż tak źle nie wyszło i ktoś to czytał. Mimo, że rzadko kto tutaj komentował, ale pokochałam Was jak i tych którzy czytali. Niebawem następna hisoria. Momentami myślałam, że sie poddam, ale jak bohaterka tego opowiadania-nie poddałam się i to był mój sukces. Dziękuje za wszystkie odwiedziny na tym blogu. Jeszcze raz dziękuje. Kocham was!
                                                                          Adelxx

wtorek, 10 września 2013

Chapter XVIII

Przypomnienie:
Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie lepszy. I z tym marzeniem zasnęłam.

 I wiecie, że miała rację?? Teraz ma 22 lata. Tak, minęło już tyle lat od pamiętnej imprezy.  Każdy kolejny dzień był coraz lepszy. Dwa lata temu spotkała na dyskotece chłopaka.
"-Cześć. Co taka samotna dziewczyna, robi na takiej dużej imprezie? Hm..?-zaczepił ją  chłopak.
-Cześć. A co robi tutaj taki samotny chłopak?-odpowiedziała.
-Uff.. Nareszcie ktoś normalny.-odpowiedział
-Joan jestem-rzekła
-A tak. Ja jestem Josh. Miło mi Cię poznać. Zatańczymy?-spytał
-Jasne,czemu nie.-rzekła,a po chwili wirowała po parkiecie z chłopakiem. Muszę przyznać,że świetnie tańczyli. Nie sądziła jednak,że jakoś się zbliżą się do siebie. Z dnia na dzień coraz lepiej poznawali  się nawzajem. Stali się dwójką dobranych, wręcz pasujących jak puzzle przyjaciół. David po około 6 miesiącach zerwał z nią, ponieważ dowiedział się, że ona go zdradza,  jak się później sama przyznała.

-Cześć kochanie!, Wróciłem!-wykrzyczał Josh wbiegając do salonu i mnie całując w usta.
-Cześć. Jak było w pracy?-spytałam i ruszyłam do kuchni, by podgrzać mu obiad. 
-Nawet dobrze. Dostałem awans i premię!-powiedział z uśmiechem na ustach i usiadł na szafie gdzie zwykle siadywał.
-Naprawdę? Gratulacje. Szukałam pracy.-chciał mnie uciszyć, ale nie zdążył-rozesłałam CV do kilku miejsc, mam nadzieję, że coś się dla mnie znajdzie.
-Czemu? Przecież zarabiam, nie musisz pracować. I tak dużo robisz.-rzekł do mnie spokojnym głosem. Zszedł z szafy i przytulił mnie.
-Przecież wiesz, że lubię nowe wyzwania. Nie lubię siedzieć tyle czasu w domu, a na dodatek nie chce byś ty cały czas harował jak wół. Postanowione, pójdę do pracy czy tego chcesz czy nie-zakończyłam rozmowę i podałam mu talerz z jedzeniem.
-Smacznego-powiedziałam i nie zważając na niego poszłam do sypialni. Usiadłam na parapecie i zaczęłam grać. Zrobiło się już dosyć ciemno, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!-krzyknęłam, bo nie chciało mi się iść, otworzyć.
-Przepraszam-powiedział-nie mam prawa zabraniać ci czegoś. To twój wybór. Uszanuję go.-spojrzał na mnie i tak po prostu przytulił- Kochanie nic nie jadłaś, może zjesz ze mną kolację?-spytał się nadal wpatrując się we mnie
-Jasne. Chodźmy już.-wstałam i pociągnęłam go za rękę do kuchni. To co tam ujrzałam zapierało dech w piersiach.
-To.. jest.. wow... niesamowite. Kiedy to zrobiłeś_spytałam się, zwracając twarz ku niemu.
-Pozwolisz?-odsunał lekko krzesło, bym mogła usiąść.
-Ależ oczywiście- po chwili wraz z Joshem siedziałam przy stoliku i jadłam danie. 
-Muszę przyznać, że świetnie gotujesz-rzekłam do niego
-Wiem o tym-odpowiedział i lekko się zaśmiał a ja wraz z nim
-Naprawdę jesteś skromny-dodałam jeszcze i zaczęliśmy jeść deser. Piłam czerwone wino, gdy nagle zza stołu  wstał Josh. Podszedł do mnie i uklęknął.
-Joan, wiem, że nie jesteśmy zbyt długo razem, ale ja cię kocham. Moje życie bez Ciebie nie ma sensu. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz ze mną na zawsze?-spytał a ja w oczach miałam łzy. Złapałam go za rękę i patrząc w jego cudne oczy powiedziałam..
-~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemka kochani. Nareszcie nowy rozdział. Mam nadzieję, ze wam się spodoba. :)



poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Hello guys!

Dawno wstawiłabym następny rozdział,lecz klawiatura mi się zepsuła częściowo i nie mam jak pisać. Jeszcze raz przepraszam, ;(

niedziela, 18 sierpnia 2013

Cz. XVII

Przypomnienie..

"...Równocześnie popatrzyli na siebie. Na ich twarzach malowało się zdziwienie oraz nie dowierzanie. Postanowili to zbadać tą sytuację. Ale co z tego wyszło, wiedzą tylko na razie oni. My dowiemy się niebawem..."

 Tak jak widzieli. Był to David z dziewczyną, lecz oni nie stali sobie ot tak, po prostu, lecz się całowali. Joan i Daniel, byli pewni, że on kocha Hugo, a tu się okazuje, że spotyka się z nią. Była, nadal jest to Sharonn. Ciekawi kogo teraz oszukuje David, podeszli bliżej. 
-Kurcze, zauważyli nas-zwróciła się do Daniela
-No, masz rację. Trudno trzeba wyjaśnić to.-powiedział
-Witaj David. Twoja dziewczyna? Może już nie kochasz Hugo? Hm..?-spytała się chłopaka, lekko do niego się przybliżając i dźgając palcem wskazującym w jego klatkę piersiową. Było widać po niej, ze ledwie opanowuje się. 
-To nie tak, jak myślicie..-powiedział Dav, lecz nie zdążył dokończyć, ponieważ Dan mu przerwał.
-A jak?!-spytał się
-Naprawdę kocham Sharoon. Z początku wydawało mi się, ze kocham go, lecz gdy ujrzałem ją, przekonałem się że nie. Wiem, że teraz wygląda to dziwnie  na pewno macie do mnie żal.
-Czy Hugo wie? Jeżeli nie to kiedy mu powiesz?-
spytała się dziewczyna
-Wie. Dzisiaj mu powiedziałem-odrzekł
-Wie? I ty tak po prostu to mówisz?-spytała blond włosa, lekko się denerwując.
-No tak-powiedział David
-Zabije Cię, ty skurczybyku. Zabiję Cię, rozumiesz?! Zginiesz w piekle.-krzyknęła,  po czym uderzyła go prawym sierpowym. No tak, nie wspominałem, że chodziła na boks, by się wyładować.  Chłopak teraz leżał na piasku, a z nosa ciekła mu krew. Uuu.. Żeby oberwać od dziewczyny. Stop! O czym  ty gadasz? Przecież miałem opisywać jej historię. Już dobrze. Wracam do naszej bohaterki. Dan odciągnął siłą dziewczynę od chłopaka i poszli od razu do Hugo.
*21:05, Joan,
*Dom Joan,
Nie myślałam, że wszystko się tak potoczy. Podsumowując ten dzień: Hugo i David nie są razem. David ma dzieczyn-Sharoon. Hugo pogodził się z końcem jego związku. Jedynym plusem tego dnia jest to, że zrozumiałam dzięki tej sytuacji, iż nie da się żyć w bajce oraz to, że w każdej chwili człowiek którego kochasz może odejść lub po prostu okaże się egoistyczną świnią, nie interesującą się czyimiś uczuciami. Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie lepszy. I z tym marzeniem zasnęłam.

~~ Kolejny dzień minął, kolejna noc zawita, a rzeczywistość przeobraża się w sen, który nigdy się nie spełni, a rano znów będziemy osobą, ale nie sobą. Wychodzimy z domu z uśmiechem na twarzy, by wracając do domu, znów wtulić się w poduszkę i słonym łzom ujść  z oczu...~~
 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam!

Przepraszam Was bardzo, ale ostatnio nie mam weny. Po prostu nie wiem co pisać. Na razie, więc nie będę pisać nowych rozdziałów. Mam nadzieję, ze niedługo wrócą moje chęci do pisania. Do zobaczenia!
                                                                            Adel xo